Wczorajsze mierzenie przyniosło radość tylko po części. Kurczą mi się nogi, co jest naprawdę pocieszające, ale brzuch stanął w miejscu, stąd od dzisiaj zmieniam taktykę: killer + skalpel, każdego dnia.
I nie ma, że boli.
Panaceum nie zwaliło mnie z nóg, ale Rooney bez kolczyków i tatuaży owszem. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz