Wielkomiejska Marta nie rozumie dlaczego w kaliskich autobusach nikt nie czyta nazw przystanków i nie można sobie samemu otworzyć drzwi, przez które chce się wysiąść.
Wychwytuję warszawskie nawyki i nie mogę się nadziwić, kiedy się na tym łapię. Tak się zapierałam, że nie ulegnę "wpływom stolicy", ale ... kurde, tam wiele rzeczy jest naprawdę lepiej rozwiązane. I tyle.
Tutaj odpoczywam, a tam zapierdalam. I tak jest najlepiej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz